niedziela, 8 grudnia 2013

2.

Zamknęła za sobą drzwi.
Poczuła zapach książek, który bardzo lubiła. Od razu przypomniało się jej dzieciństwo, kiedy to wraz z siostrami bawiły się tu  w berka. Słyszała w głowie głos dziadka, który biegał między regałami w poszukiwaniu nieposłusznych wnuczek.
Zamyślona, jak zwykle przysiadła na miękkim dywanie. Rozejrzała się wokół. Domowa biblioteczka jak wszystko w tym domu była duża. Urządzona była bardzo gustownie. Było to pomieszczenie, w którym dziewczyna spędzała najwięcej czasu. Odrabiała tu lekcje, uczyła się, relaksowała się, ale przede wszystkim- czytała. To właśnie dzięki niej  takie pomieszczenie powstało w domu państwa Szmit. Mając trzy lata Maria umiała już płynnie czytać, więc ambitni rodzice nie chcieli zaprzepaścić inteligencji wybitnie zdolnej córki. W dwa miesiące zmienili niepotrzebny garaż w królestwo Marysi.  Dziewczyna kochała książki. Czytała wszystko co popadnie, od książeczek dla dzieci (Wojtek i Marcin), przez durnowate romansidła ( Julka i Hanka) po medyczne publikacje (tata). Lubiła przenosić się do książkowych światów, czuła wtedy, że jest ich częścią.
O nogi dziewczyny otarł się Feliks, trójkolorowy dachowiec. Był to jej ulubiony kot, ze wszystkich pięciu.
Pogłaskała pupila i wyniosła go za drzwi. Uważała, że kot i książki nie mogą znaczyć nic dobrego.
Maria zerknęła na zegarek. 14 :00. Jeszcze trzy godziny i w końcu zacznie się Wigilia. Nie mogła się już doczekać.
Próbowała trochę poczytać, ale było za głośno. Ciągle słyszała donośne głosy swoich młodszych braci za drzwiami. Gdyby dziś był normalny dzień, pewnie kazałaby być im cicho. Teraz tylko machnęła ręką. Niech się cieszą. Odłożyła więc "Igrzyska Śmierci" na regał i wyszła.
Chciała pomóc pani Zosi w kuchni, ale zauważyła, że Julka i Hanka w końcu zaprzęgły się do roboty.
Nie wiedziała co ze sobą zrobić, więc poszła po prostu do pokoju. Walnęła się na łóżko i niemal od razu zasnęła. Zmęczenie zrobiło swoje.
Maria poczuła, że ktoś nią potrząsa. Otworzyła leniwie lewe oko i ze zdumieniem ujrzała twarz Adama.
-Cco? - zapytała z niezbyt inteligentną miną.
-  Wstawaj młoda, czekamy tylko na ciebie. Jest już 17:00 - odparł chłopak z rozbawieniem. Maria zauważyła,że ma on na sobie elegancką koszulę i w ogóle jest taki..wystrojony.
- Serio? Musiałam się zdrzemnąć... OK, zaraz zejdę - rzekła i wypchała brata z pokoju. Zaczęła gorączkowo przetrząsać zawartość swojej szafy w poszukiwaniu czegoś nadającego się.
Ubrała się w to:


Zaplotła włosy w niedbały warkocz i pociągnęła usta jasnym błyszczykiem.
Zbiegła na dół i dołączyła do rodziny. Zauważyła, że przy stole siedzi jeszcze więcej osób, niż planowano. Był wśród nich chłopak, mniej więcej w jej wieku. Wzruszyła ramionami i usiadła obok wujka Edwarda.  Było jej trochę głupio, że zasnęła, ale po minach domowników nie widziała ani krzty złości.
Maria wzięła swój opłatek i podeszła do pierwszej z brzegu osoby.
 Zaczęło się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz